Zasoby
Otwarte Archiwum

Izabela Webber

Sygnatura: TRES_1938_sr_020

Rozmowa w języku angielskim możliwa do odsłuchania po kliknięciu miniatury.

Trabskrypcja polska:

Byłam małą, żydowską dziewczynką, urodzoną w Düsseldorfie w roku 1930. Nad sklepem z drobiem, który należał wówczas do mojego ojca. Następną rzeczą, którą mogę sobie przypomnieć, było życie w mieszkaniu w Niemczech, z moją matką i moim bratem. A mój ojciec już był w Hiszpanii, w Barcelonie. To byłby koniec roku 1932 lub początek 1933. Tak więc w gruncie rzeczy nie znałam mojego ojca. Moja matka dostawała od niego wiadomości z Hiszpanii. Jak sobie przypominam, mieliśmy do niego dołączyć. Wyruszył pierwszy, żeby znaleźć dla nas miejsce, ale to się nie ziściło, bo Franco doszedł do władzy. A kiedy pisał do mojej matki, zdaje się że listy były cenzurowane i tak dalej. A wychowując się jako mała dziewczynka, podejrzewam że wychowywałam się jak większość małych dzieci. Na początku nie wyczuwałam żadnego napięcia ani niczego. Ale zanim zaczęłam szkołę, szłam na bal dziecięcy i miałam na sobie wspaniałą sukienkę i jedna z małych dziewczynek, z którą się bawiłam, zniszczyła tę sukienkę, tak że nie mogłam jej więcej nosić i moja matka poszła porozmawiać z jej rodzicami, którzy mieszkali w lokalu nad nami i bardzo ją zelżyli „Żydówa, Żydówa, Żydówa! Wracaj do Palestyny!” I myślę, że wtedy, pomimo że widziałam już marsze z „Heil Hitler” i wszystkie te rzeczy, uzmysłowiłam sobie, że jednak jakoś byłam inna. Wtedy zaczęłam szkołę w wieku lat 6. I w tym czasie uzmysłowiłam sobie, że… coś było nie w porządku. Jako dziecko nie zdajesz sobie sprawy, co się dzieje. A następne co zauważyłam, to kiedy wróciłam do domu ze szkoły, moja matka była tam ze swoją przyjaciółką, zaszywały pieniądze w ubraniach i wtedy znowu pomyślałam, że to bardzo dziwne. Ale o nic nie pytałam i niczego mi nie mówiono. Ale właściwie to zanim poszłam do szkoły, moja matka zabrała mnie do Zbąszynia. Żeby zobaczyć moich wujka i ciotkę tutaj, i moje kuzynostwo. I to tutaj w Zbąszyniu moja ciocia zabrała mnie do krawca, który zmierzył mnie pod piękną sukienkę. Była cała z niebieskiego aksamitu i uwielbiałam ją. I uważałam, że była wspaniała. Tak więc to było przed wojną. Ale pamiętam, że musiały tam być pewne ograniczenia, gdy przekraczało się granicę. Nie można było mieć niczego nowego. Moja matka miała na sobie coś i to było nowe. A ja jako dziecko coś powiedziałam, a ona powiedziała „szzzzzz! Nie wolno ci tak mówić!”. Nie wiem, co to było. Jakieś ograniczenia, które mieli tam odnośnie nowych rzeczy. A ja powiedziałam, że to było nowe. W każdym razie. Z tego powodu miałam trochę problemów. A wtedy… oczywiście, poszłam do żydowskiej szkoły, która była zaraz obok synagogi. A nie mogłam być przyzwyczajona do śpiewania naszych żydowskich piosenek i tak dalej.

Nagrano w Zbąszyniu 16 VI 2018 roku.

Kolekcja: Fundacja TRES